Moje fajne dzieciństwo to miedzy innymi kontakt z szyciem , pamiętam jak babcia siadała często do stukającej maszyny a ja przy niej przyglądałam się z zaciekawieniem .
Pamiętam wakacje u drugiej babci która również szyła .Ciocie krawcowa pamiętam przygarbiona w małych okularkach i zawsze przy maszynie przodem do okna , z widokiem na podwórko i mój tajemniczy ogród
Ciocia miała dwie maszyny Singerki , mnóstwo wykrojów ,cudownych materiałów ,których skrawki dostawałam i z których wymyślałam kreacje dla moich lalek pamiętam jak Ciocia robiła przymiarki na klientkach , jak było milo kiedy rozmawiały , śmiały się lub dyskutowały chociaż ja wtedy nie za wiele rozumiałam o czym za to śledziłam wzrokiem detektywa klientki ubrane w niedokończone , poszczepione z mnóstwem szpileczek sukienki ,bluzeczki ,spódnice , które wbijała Ciocia Zosia w materiał aby moc dopasować strój do figury .
Z biegiem czasu wszystko się zmieniło ....pamieć o fajnym dzieciństwie została zapach i smak szycia także ,z maszynami nie mam pojęcia co się stało ,ale mam ochotę przygarnąć każdą zauważoną stara Singer , którą widzę na targu staroci ...niedawno nabyłam taka ,śmiem twierdzić, ze te maszyny maja dusze ....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz